Odpowiedź na to pytanie jest taka : TO ZALEŻY. Pracowałam z osobami, które o wiele lepiej czuły się i uczyły na treningu indywidualnym niż na grupowym. Pracowałam też z takimi u których grupowy sprawdzał się sto razy lepiej  jeśli chodzi o poziom zadowolenia z i po treningu.

 

t2

KORZYŚCI.

Przeprowadziłam ostatnio eksperyment ( Boże, tak eksperymentuje na swoich Podopiecznych) , a mianowicie: na jednej z grup początkujących nauczałam martwego ciągu w sposób, nazwijmy to, tradycyjny. Pokazówka, troszkę teorii, dogrzewka z kijkiem, od góry do dołu martwy, a potem korekty. Tydzień później dokładnie sprawdziłam ile grupa zapamiętałam z ostatnich zajęć – częściowo poświęconych na naukę techniki deadliftu. Ogólny ruch był dobrze wykonywany, ale w niepamięć poszły szczególiki i niuansiki ( ah uwielbiam zdrobnienia ” to co? do kettlusia i swingusie dzisiaj?” 😉 , takie jak głowa przedłużeniem kręgosłupa, przypięcie pośladków w górze, kąt rozstawu stóp etc.

Kilka miesięcy później na kolejnej grupie Adeptów ( nazwijmy ich ” numer dwa”) znów zaczęłam od nauki martwego ciągu z odważnikami jednak poprowadziłam sprawę nieco inaczej : po krótkim wprowadzeniu i korektach, podzieliłam moich pretendentów do kettlowego love story w pary. Ich zadaniem było na zmianę, korzystając z wcześniejczych korekt wykonywanych indywidualnie „pouczać” koleżankę/kolegę z pary (oczywiście całość działa się pod moim czujnym, błękitnym okiem ). Czas płynął szybko, część grupy dobrze czuła się w roli korygującego, część była niepewna i onieśmielona. Normalna sprawa, ile ludzi tyle zachowań ( wiecie czy nie wiecie ale rola Instruktor nie przestanie zadziwiać mnie tym ile zjawisk psychologicznych można zaobserować).

Tak jak w przypadku grupy nr 1 , grupę numer 2 również przetestowałam na następnych zajęciach sprawdzając ile zapamiętali z poprzedniego spotkania z deadliftem. Efekt WOW. Świadomość błędów, samokorekta i pamięć o szczegółach była jakieś 70% lepsza niż u grupy numer 1, która, przypomnę również dużo wyniosła z zajęć.

Wniosek : nauczając innych zapamiętujemy o wiele więcej i szybciej, potrafimy również korekty przenieść na siebie, mamy większą świadomość błędu i wiemy  „o co biega”.

Taki prosty zabieg o wiele bardziej usprawnia naukę, dodaje „smaczku” zajęciom. Aktywna nauka o wiele lepiej wpływa na przyswajanie wiedzy i zapamiętywanie jest też dobrą rozrywką dla grupy przy , bądź co bądź, czasem nudnych i żmudnych, czasach nauki technik w grupie początkującej.

Wiem, że wielu Instruktorów nie korzysta z powyższych zabiegów, bo „ja tu jestem Trenerem i ja nauczam”, ale czasem warto poeksperymentować i zrobić coś nowego. Rzecz się tyczy programowania nauki technik w grupie Adept jak i samych kontaktów z ludźmi na grupie.

Prowadzę już trzecią grupę początkującą, co na mój staż, jako Instruktora SFG I, to moim zdaniem wystarczająco dużo. I każdą z tych grup „robiłam” moim planem, za każdym razem innych. Mieszałam lekko kolejność, dawałam inne workouty po, zmieniałam mobility etc. Dzięki temu, że nie szłam gotowcem i użyłam troszkę mózgu dużo zyskałam, dużo się nauczyłam.

Tak: wyobrażanie sobie samolocika lądującego na warszawskim Okęciu, przy odstawianiu kettla ze swingu to mój pomysł 😉

 

Kinga_Kubica_Trening (335 of 437) kopia

ZNAJOMI.

Trenując w grupie dostajesz bilet do społeczności z hobby takim jak Twoje ( bo lubisz te swoje treningi, prawda?) , zyskujesz nowe znajomości, poznajesz ludzi z którymi możesz jeździć na super sportowe eventy oraz godzinami trenować. Poznajesz ludzi, którzy nie śmieją się z Ciebie gdy opowiadasz z przejęciem o jakimś swoim „wyczynie” na treningu. Zyskujesz nowe towarzystwo z pozytywnymi wartościami, które dodaje Ci energii. Powiem Wam z doświadczenia, nie ma trwalszych Przyjaźni ,niż te ,budowane na wspólnym treningu.

 

NAPĘD DO DZIAŁANIA.

Przychodzisz zmęczony i zmarnowany po całym dniu zajęć i pracy na trening. Na około przyjacielskie uśmiechy i anegdotki , jakiego to kto złego dnia kto nie miał i że teraz wszystko wyrzuci z siebie, wyzłości, wymacha i wypoci na treningu. I jakoś lżej się robi. Bo wiesz, że nie jesteś sam. Że to będzie dobry trening. Magia grupy.

 

Kinga_Kubica_Trening (412 of 437) kopia

FUN.

Trening w grupie to o wiele więcej śmiechu i zabawy. Już słyszę komentarze co poważniejszych osób „a z czego tu się śmiać?! Trening to nie zabawa”. Oczywiście, że nie. Jest czas na skupienie, ciszę, ciężką pracę , ale jest też czas na rozmowy, żarty i śmiechy. Trening ma Ci dawać szczęście! Ma Ci dawać radość i rozluźnienie. Nigdy nie chciałam i nadal nie wyobrażam sobie siebie jako Instruktora z kamienną twarzą.

 

WSPARCIE.

Ostatnio od jednej z moich kettlujących dziewczyn usłyszałam, że cieszy się, że jej koleżanka, w podobnym wieku,  w pozytywny sposób z nią rywalizuje, motywując na treningu. Brawo!

Niedawno obserwowałam, jak dużo dało, przy pierwszym Snatch Teście na grupie zaawansowanej – wykonywanie go w parach. Usłyszałam ” ufff. Gdyby M. mi nie liczyła i nie krzyczała „ciśnij dalej” to serio po 50 snatchach odłożyłbym tego kettla”.

Niezaprzeczalnie, trening w grupie ma swoje duże plusy.

 

A Wy jak wolicie trenować w grupie czy samotnie ? 🙂

 

Kinga_Kubica_Trening (413 of 437) kopia

 

Komentarze: